.: Kiedy esesmanka z Majdanka stanie przed sądem?
Strona główna
Aktualności
Historia obozów
Władze zwierzchnie
Obozy zagłady
Obozy koncentracyjne
KL Lublin (Majdanek)
   Obóz
    Założenia i budowa
    Organizacja obozu
    Obsada stanowisk
    FKL
   Podobozy
   Więźniowie
    Oznaczenia
    Funkcyjni
    Samopomoc i konspiracja
   Ucieczki
   Warunki bytowania
   Eksterminacja
   Grabież
   Kalendarium
   Obóz NKWD
   Procesy zbrodniarzy
   Muzeum
   Galeria
   Zdjęcia archiwalne
   Zdjęcia współczesne
Biogramy
Eksperymenty
Dokumenty
Słowniczek obozowy
Filmy
Czytelnia
Autorzy
Linki
Bibliografia
Subskrypcja
Wyróżnienia
Księga gości

Dziennikarze odnaleźli w Wiedniu ostatnią żyjącą strażniczkę z obozu koncentracyjnego na Majdanku

Chodzi o 85-letnią Ernę Pfannenstiel-Wallisch. Jesienią tego roku informowaliśmy, że lubelscy prokuratorzy IPN zamierzają przedstawić jej zarzuty. Śledczy przesłuchali cztery byłe więźniarki hitlerowskiego obozu koncentracyjnego na Majdanku, przestudiowali też relacje. Zarzuty, które chcą przedstawić byłej esesmance, dotyczą nieludzkiego traktowania więźniów.

Już wiosną IPN wystąpił do rządu Austrii o pomoc prawną. Na razie bez odpowiedzi. Agata Fijuth, rzeczniczka lubelskiego IPN mówi, że spodziewają się, iż mogą czekać na nią jeszcze nawet pół roku. Wallisch, córka urzędnika pocztowego z Turyngii, na ochotnika zgłosiła się do służby w obozach. Nim trafiła na Majdanek, gdzie pilnowała więźniarek z komanda zajmującego się pracą w ogrodach warzywnych, służyła w Ravensbrueck. Po wojnie nigdy nie została oskarżona. Była natomiast przesłuchiwana w charakterze świadka przez niemieckich śledczych w 1965 r. Prokuratorzy zbierali wówczas dowody na potrzeby procesu załogi Majdanka w Duesseldorfie. O strażniczce napisał "Super Express". Dziennikarze odnaleźli kobietę w Wiedniu. "Na drzwiach mieszkania widnieje tabliczka z jej nazwiskiem. Pogodna, uśmiechnięta staruszka otwiera drzwi. Nie chce jednak rozmawiać o przeszłości". Jej sąsiadka "pani Durchhalter" mówi dziennikarzom: - Wszystko, co wydarzyło się w przeszłości, powinno być zapomniane. Dodaje: - Ludzie powinni nauczyć się przebaczać.

Jako obciążające byłą nazistkę, gazeta przywołuje relację Jadwigi Landowskiej, więźniarki Majdanka, która zeznawała w procesie w Duesseldorfie.(Cytowaliśmy je w "Gazecie"). - Była wtedy w ciąży. Mimo to szalała, biła nas. Kiedyś katowała leżącego na deskach chłopca. Waliła go czymś twardym, bo z głowy lała się krew. Już nie dawał znaku życia, nie reagował na kolejne uderzenia. Tej spoconej, zziajanej twarzy bestii nigdy nie zapomnę.

Jednak Tomasz Kranz, obecnie dyrektor Państwowego Muzeum na Majdanku ustalił, że relacja Landowskiej nie dotyczy Wallisch a Edith Witthuhn, strażniczki która wiosną 1943 r. z powodu ciąży została zwolniona ze służby. Jej tożsamość i bestialskie traktowanie więźniów potwierdziła przed sądem w Duesseldorfie inna z esesmanek. Ernę Wallich z kolei pamięta Ewa Walecka-Kozłowska z Lublina. Była więziona na Majdanku rok i cztery miesiące. - Pamiętam, że krematorium ciągle pracowało, ciągle dowożono trupy. Ona brała udział w tym piekle, jak inne strażniczki brała udział w selekcjach ludzi do komór gazowych - mówi. - Powinna stanąć przed sądem.

________

Paweł P. Reszka
[gazeta.pl, 7 listopada 2007]

- - - - - - - - - - - -
<-powrót | w górę

© Copyright Szycha (2004-2015)