.: 3.11.1943 - Krwawa środa na Majdank
Strona główna
Aktualności
Historia obozów
Władze zwierzchnie
Obozy zagłady
Obozy koncentracyjne
KL Lublin (Majdanek)
   Obóz
    Założenia i budowa
    Organizacja obozu
    Obsada stanowisk
    FKL
   Podobozy
   Więźniowie
    Oznaczenia
    Funkcyjni
    Samopomoc i konspiracja
   Ucieczki
   Warunki bytowania
   Eksterminacja
   Grabież
   Kalendarium
   Obóz NKWD
   Procesy zbrodniarzy
   Muzeum
   Galeria
   Zdjęcia archiwalne
   Zdjęcia współczesne
Biogramy
Eksperymenty
Dokumenty
Słowniczek obozowy
Filmy
Czytelnia
Autorzy
Linki
Bibliografia
Subskrypcja
Wyróżnienia
Księga gości

Eksterminacja - wstęp
3.11.1943 - "Krwawa Środa"
Cyklon B
Komory gazowe
Liczba ofiar

hyba niewiele osób potrafi powiedzieć co wydarzyło się 3 listopada 1943 r. w takich obozach jak na Majdanku, w Trawnikach, czy Poniatowej. Prawdę mówiąc nie ma się czemu dziwić, niewiedzę może (chodź nie musi) usprawiedliwiać fakt iż obecnie o tym się nie mówi, a jeśli się już mówi to zbyt mało. O wydrzeniu, które miało miejsce ponad pół wieku temu przypomina jedynie głaz-pomnik z napisem znajdujący się na Majdanku, jednym z miejsce, w którym rozegrała się ta tragedia. Tą tragedią jest egzekucja 42.000 więźniów pochodzenia żydowskiego. Mord ten zasługuję na uwagę, zadumę, a w szczególności na pamięć aby wydarzenia takie więcej nie miały miejsca - były przestrogą, a także dla tego iż była to największa tego typu egzekucja w historii hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Dział ten powstał dla tego iż jest to nieodzowna część historii obozu koncentracyjnego na Majdanku, a także dla tego aby przybliżyć ludziom iż takie wydarzenie miało miejsce i należy o nim pamiętać. Zatem zapraszam do lektury
Szycha

Przyczyny

Masakra 18.000 Żydów na Majdanku w dniu 3 listopada 1943 r. była najbardziej wstrząsającym wydarzeniem w dziejach tego obozu i jednocześnie największą egzekucją w historii hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Dokonano jej podczas masowych rozstrzeliwań przeprowadzonych pod kryptonimem Erntefest ("Dożynki"), które były ostatnim aktem eksterminacji Żydów w dystrykcie lubelskim. Łącznie zginęło wówczas 42-43.000 Żydów. Ofiarami egzekucji w akcji Erntefest byli Żydzi zatrudnieni w SS-owskich przedsiębiorstwach lub zakładach kontrolowanych przez SS. Większość stanowili Żydzi warszawscy. Poza Majdankiem masowe egzekucje przeprowadzono również w Trawnikach, Poniatowej i kilku mniejszych obozach. Oszczędzono jedynie kilka tysięcy więźniów, którzy pracowali dla Wehrmachtu w przemyśle lotniczym w Budzyniu, Dęblinie, Zamościu, Białej Podlaskiej i Małaszewiczach. Genezę tego mordu wiąże się najczęściej z rewoltami Żydów w getcie białostockim oraz obozach w Treblince i Sobiborze. Rozstrzelanie Żydów Majdanka i innych obozów pracy przymusowej miało zapobiec aktom zbrojnego ruchu oporu. Bunty te, zwłaszcza ucieczka więźniów z obozu zagłady w Sobiborze w dniu 14 października były niewątpliwie ważnym, lecz nie jedynym czynnikiem determinującym decyzję Himmlera o eksterminacji ostatnich skupisk żydowskich w dystrykcie lubelskim. Wydarzenie to Himmler wykorzystał jako pretekst, a podejmując decyzje o likwidacji więźniów żydowskich , nie kierował się względami bezpieczeństwa, lecz przede wszystkim dążeniem, aby nie dopuścić do przejęcia znajdujących się w obozach pracy Żydów przez Inspektorat Uzbrojenia w GG lub prywatne koncerny zbrojeniowe. Tezę tę potwierdza również przypadek Majdanka. Wydaje się bowiem mało prawdopodobne, aby Himmler faktycznie uważał, że 8.000 Żydów stanowiło w dobrze strzeżonym obozie koncentracyjnym większe zagrożenie niż pozostałych 10.000 więźniów innych narodowości. Tym bardziej, iż Dieter Pohl stwierdził iż w dystrykcie lubelskim nie odczuwano w tym czasie zagrożenia ze strony robotników żydowskich, a członków komand egzekucyjnych, przydzielonych do akcji Erntefest, informowano, iż rozstrzeliwania odbędą się w toku Endlösung, nie zaś ze względów bezpieczeństwa. Erntefest objęło Żydów, których nie wymordowano wcześniej w Akcji Reinhardt. Pozostawiono ich przy życiu aż do jesieni 1943 r. ponieważ pracowali lub zamierzano ich wykorzystać w produkcji związanej z potrzebami frontu. Globocnik, w porozumieniu z Himmlerem, dążył do stworzenia imperium gospodarczego. Plany te udało mu się w dużej mierze zrealizować. W notatce z 21 czerwca 1943 r., dotyczącej rozbudowy żydowskich obozów pracy, podał, że pod jego kontrolą znalazło się w obozach w Poniatowej, Trawnikach, Budzyniu, Niemieckich Zakładach Zaopatrzenia (DAW), Zakładach Odzieżowych (BKW) i bozie koncentracyjnym na Majdanku około 45 tysięcy Żydów.

Radykalna zmiana położenia żydowskich obozów pracy na Lubelszczyźnie nastąpiła z początkiem września 1943 r., wraz z zaostrzeniem się konfliktu władz niemieckich o te obozy. W dniu 7 września podjęto decyzję o przejęciu żydowskich obozów pracy przez Główny Urząd Gospodarczo-Administracyjny (SS-WVHA) i podporządkowaniu go Majdankowi. Miały one więc przejść spod nadzoru władz lokalnych pod kontrolę organu centralnego. Zbiegło się to z mianowaniem Globocnika na stanowisko wyższego dowódcy SS i policji w strefie operacyjnej Wybrzeża Adriatyckiego. Jego przeniesienie nastąpiło 20 września. Do tego czasu Globocnik był również kierownikiem zarządzającym spółką Ostindustrie, której podlegały m.in. znajdujące się w Poniatowej i Trawnikach zakłady Többensa i Schultza. Przeniesienie Globocnika, zaufanego Himmlera nie tylko w sprawach polityki eksterminacyjnej, ale również w kwestiach gospodarczych, mogło oznaczać, że Himmler, wobec nacisków wywieranych przez ministra uzbrojenia Alberta Speera, pogodził się z tym, że będzie musiał zrezygnować z prowadzenia przez SS własnych obozów pracy przymusowej. Nie wiadomo jednak, kiedy podjął decyzję o likwidacji resztek Żydów na Lubelszczyźnie. Prawdopodobnie termin akcji został ustalony w drugiej połowie października bowiem jeszcze 22 tego miesiąca Oswald Pohl, wydał zarządzenie dotyczące przejęcia obozów, w których niespełna dwa tygodnie później wymordowano wszystkich więźniów, a przeprowadzone tam egzekucje były zaskoczeniem dla niemieckiej administracji.

Przygotowanie

W obozie na Majdanku do egzekucji zaczęto przygotowywać się w końcu października. Za V polem, na południe od krematorium, przystąpiono do kopania trzech rzędów rowów biegnących zygzakiem. Przy tej pracy zatrudniono około 300 osobowe komando więźniarskie. Podzielono je na dwie grupy, gdyż prace były prowadzone przez całą dobę w iście rekordowym tempie. W nocy miejsce robót oświetlały specjalnie zainstalowane reflektory. W celu przyśpieszenia robót zatrudnionym tam więźniom zapewniano lepsze pożywienie, dostarczając nawet w nocy zupę w nieograniczonych ilościach. Zaniepokoiło to więźniów, gdyż tylko niewielu wierzyło pogłoskom, że rowy są przeznaczone do obrony przeciwlotniczej. W ciągu kilku dni prace ziemne zostały zakończone. Każdy rów miał ok. 100 m długości i 3 m szerokości i był głęboki na 2 m. Rowy rozchodziły się z jednego dużego wykopu, do którego od strony V pola prowadziło pochyłe zejście.

W tym czasie kiedy kończono prace przy kopaniu rowów, do Lublina zaczęły przybywać kilkunastoosobowe Sonderkommando SS z dystryktu lubelskiego oraz z Krakowa, Warszawy, Radomia, Lwowa i Oświęcimia. W celu nagłośnienia terenu obozu z urzędu propagandy szefa dystryktu w Lublinie dostarczono na Majdanek dwa radiowozy. Jeden z nich ustawiono w pobliżu wykopanych rowów, drugi przy bramie w sąsiedztwie składu materiałów budowlanych.

Przebieg egzekucji na Majdanku

Zeznanie szefa krematorium Ericha Muhsfeldta o przebiegu mordu 3 listopada 1943 r.
"Około godziny 6 - możliwe, że mogło być już nawet 7 rano - rozpoczęła się duża akcja. Wpędzono część Żydów, zgromadzonych na V polu do jednego z baraków, gdzie musieli rozebrać się do naga. Następnie Schutzhaftlagerführer Thumann przeciął druty ogrodzenia między V polem a owymi rowami. Powstało w ten sposób przejście. Od przejścia tego do dołu utworzono szpaler uzbrojonych policjantów. Przez szpaler ten pędzono nagich Żydów w kierunku dołów. Tam jeden SS-man z Sonderkommando wpędzał do każdego z rowów po dziesięciu. Tych, którzy znaleźli się w rowie, pędzono do jego drugiego końca. Tam musieli się oni położyć, a następnie stojący nad brzegiem rowu SS-man z Sonderkommanda strzelali do nich. Następne grupy pędzono rowem również aż do jego końca, tam musieli się ci ludzie kłaść na już rozstrzelanych poprzednio, tak, że z biegiem czasu rów taki zapełniał się odcinkami, aż prawie po brzegi. Mężczyzn rozstrzeliwano osobno, tzn. w osobnych grupach, a kobiety w grupach osobnych. Akcja ta trwała bez przerwy do około 5 po południe. SS-mani, dokonujący rozstrzeliwań zmieniali się, wyjeżdżali do koszar SS położonych w mieście na posiłki, a akcja szła nieprzerwanie. Przez cały czas z obu wozów radiowych nadawano muzykę. [...]

W ciągu tego dnia rozstrzelano wszystkich Żydów, którzy znajdowali się w obozoe na Majdanku oraz tych wszystkich, którzy rozmieszczeni byli przy różnych przedsiębiorstwach jak Deutsche Ausrüstungswerke, Bekleidungswerke i we wszystkich kommandach zewnętrznych (Aussenkommandos). Rozstrzelano również wówczas Żydów, którzy więzieni byli na Zamku. Cała akcja zorganizowana była po wojskowemu; dla łączności z dowódcą SS i policji w Lublinie oraz innymi władzami, uruchomiona była radiowa stacja nadawczo-odbiorcza. Za pomocą tej stacji, kierujący akcją na miejscu oficer SD meldował o jej przebiegu, podając co pewien czas liczby rozstrzelanych.[...] W dniu tym pozostawiono jednak przy życiu 300 Żydówek, które zatrudnione zostały przy sortowaniu rzeczy nagromadzonych w baraku, w którym straceńcy przed pójściem na miejsce kaźni rozbierali się oraz 300 Żydów mężczyzn, których zatrzymano w obozie do dyspozycji tzw. Sonderkommando 1005 . Wszystkich ich umieszczono na V polu. Kobiety z tej grupy przebywały na Majdanku do marca, względnie kwietnia 1944 r. Mężczyzn zabierało Sonderkommando 1005 po kilkudziesięciu w różnych odstępach czasu. Od SS-manów z Sonderkommando, którzy przyjeżdżali na Majdanek po dalsze grupy Żydów, dowiedziałem się, że Żydów tych używano do rozkopywania różnych grobów masowych i palenia wydobytych zwłok. Jeden z SS-manów opowiadał mi, że Żydzi z jednej z takich grup dokonali ucieczki i że w związku z tym następnie wykonywać musieli swą pracę w kajdanach na nogach.. W grupach takich wybrało Sonderkommando owych 300 Żydów, którzy przeżyli na Majdanku dzień 3 listopada 1943 r. Żaden z tych Żydów do obozu nie powrócił, słyszałem, że po wykonaniu pracy mordowano ich stale."

Tak to wydarzenie wspomina Czesław Skoraczyński, więzień z pola III:
"...W nocy z drugiego na trzeci listopada obudziły mnie głośne rozmowy esesmanów w okolicy drutów kolczastych, dzielących nasze pole od pola IV. Byli mocno podpici.[...] Na apel poranny wypędzono nas już około godziny czwartej. Najbardziej zaskoczeni byliśmy tym, że odbywało się to przy dźwiękach muzyki tanecznej i marszów wojskowych, nadawanych przez zainstalowane w nocy na drutach głośniki. Następnie zauważyliśmy dużą ilość esesmanów stojących za drutami, z bronią maszynową przygotowaną do strzału. Wielu z nich miało na smyczach psy. Na wieżach strażniczych - po dwa karabiny maszynowe z dodatkową obsługą. Broń skierowana była w nas, zbierających na polu.[...] Bloki szybko ustawiały się do apelu porannego, a sam apel[...]skrócono do minimum.[...] Po zakończeniu tego wyjątkowo krótkiego apelu, wydano dla wszystkich rozkaz "w tył zwrot" i "naprzód marsz". Pomaszerowaliśmy daleko w górę pola, aż po L-barak, nim padł po raz drugi rozkaz zwrotu w tył.[...] Po stwierdzeniu, że wszystko jest w największym porządku, padła komenda: "Wszyscy Żydzi: wystąpić z bloków z zbiec w dół pola!".[...] Więźniowie narodowości żydowskiej biegli - zgodnie z rozkazem - w dół pola.[...] Więźniów[...]esesmani natychmiast ustawili jak do apelu - piątkami w kolumnach.[...] Grupę marszową, zbitą w panicznym strachu, obstawili esesmani i natychmiast po przejściu bramy pola zaczęli ją masakrować i pędzić biegiem[...]w kierunku VI pola.[...] Świtem gdzieś około godziny szóstej, rozległy się pierwsze strzały z broni maszynowej. Padały krótkimi seriami. Strzelanie tego dnia trwało, z krótkimi przerwami, do godziny osiemnastej...."

Zacieranie śladów

Po wystrzeleniu wszystkich Żydów w dniu 3 listopada 1943 rowy zasypano cienką warstwą ziemi. W dniu tej akcji nastąpiła nowa zmiana na stanowisku komendanta obozu. SS-Sturmbannführer Florstedt odszedł a na jego miejsce przyszedł SS-Obersturmbannführer Weiss. [...] Jeszcze przed zwolnieniem go ze stanowiska komendanta, polecił mi on przeprowadzić akcję zniszczenia zwłok pomordowanych w dniu 3.11.1943. Rozkaz ten powtórzył mi następnie komendant Weiss. Do tego celu otrzymałem 20 Rosjan. W dniu 4 zwiozłem drzewo i deski, a w dniu 5.11.1943 przystąpiłem do spalania. Ponieważ część rowu od tego końca, którędy skazańcy wchodzili do rowu nie była zwłokami zapełniona, przeto podsypałem ją trochę ziemią, tak by rów dla lepszego ciągu był płytszy: następnie na dnie rowu ułożyłem rodzaj rusztu z drzewa, na którym więźniowie kładli leżące w dalszej partii rowu zwłoki. Gdy stos był już gotowy, polewałem go metanolem i podpalałem. Następne stosy zakładałem coraz dalej idąc w głąb rowu, a więc w miejscach, z których usunięto zwłoki spalone na stosie poprzednim. Gdy popiół po wypaleniu się całego stosu ostygł, więźniowie z mojego komanda wydobywali go na wierch, gdzie popiół ten mielono na mączkę kostną w specjalnym młynie o napędzie benzynowym. Mączkę tą ładowano następnie do worków papierowych i samochodami wywożono na położony w pobliżu obozu folwark SS. Tę mączkę kostną używano tam następnie do nawożenia ziemi. Pracę moją kontrolował funkcjonariusz SD z Lublina., który czuwał nad tym, by wszystkie zwłoki zostały spalone, by w grobach żadnych nie spalonych zwłok nie pozostawiono oraz by ze zwłok przeznaczonych na spalenie wyrywano złote zęby i usuwano wszelkie znajdujące się przy nich kosztowności. Znalezione kosztowności zbierano w kartonach i każdego dnia wieczorem dokładnie po spisaniu wszystkiego w specjalnej książce, którą prowadziłem w tym celu, oddawałem w administracji obozu (Worster, Etrich, Leipold), o ile chodzi o pieniądze i kosztowności a złoto dentystyczne w stacji dentystycznej (Zahnstation). Odbierający kwitowali mi zawsze w tej książce odbiór według ilości sztuk. [...] Spalenie zwłok tych przeszło 17.000 Żydów wymordowanych w dniu 3.11.1943 ukończyłem przed Bożym Narodzeniem 1943. Po skończeniu spalania zwłok rowy zostały zasypane ziemią i na powierzchni równo wyplantowane." Prawie wszystkie kobiety, które pozostawiono do sortowania odzieży pomordowanych zostały w połowie kwietnia 1944 wysłane do Oświęcimia, gdzie zgładzono je w komorze gazowej.

W wyniku mordu na Majdanku 3 listopada 1943 r. śmierć poniosło 18.400 osób narodowości żydowskiej. W tym samym czasie podobne akcje miały miejsce w innych obozach w dystrykcie lubelskim. Ogółem szacuje się, że śmierć poniosło 42.000 osób.

Co roku 3 listopada o godz. 12.00 przy rowach egzekucyjnych na Majdanku odbywa się Apel Pokoju.

- - - - - - - - - - - -
<-powrót | w górę

© Copyright Szycha (2004-2015)