.: Rozkład dnia w obozie koncentracyjnym na Majdanku (KL Lublin)
Strona główna
Aktualności
Historia obozów
Władze zwierzchnie
Obozy zagłady
Obozy koncentracyjne
KL Lublin (Majdanek)
   Obóz
    Założenia i budowa
    Organizacja obozu
    Obsada stanowisk
    FKL
   Podobozy
   Więźniowie
    Oznaczenia
    Funkcyjni
    Samopomoc i konspiracja
   Ucieczki
   Warunki bytowania
   Eksterminacja
   Grabież
   Kalendarium
   Obóz NKWD
   Procesy zbrodniarzy
   Muzeum
   Galeria
   Zdjęcia archiwalne
   Zdjęcia współczesne
Biogramy
Eksperymenty
Dokumenty
Słowniczek obozowy
Filmy
Czytelnia
Autorzy
Linki
Bibliografia
Subskrypcja
Wyróżnienia
Księga gości

WARUNKI BYTOWANIA
Życie w obozie
Kary i szykany
Rozkład dnia w obozie
Wyżywienie
Odzież więźniarska

ozkład dnia w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Lublin (Majdanek)

4.00 - 5.00 - POBUDKA
Godzina pobudki była uzależniona od pory roku, jaki i od widzimisię blokowego. Sygnałem do wstawania mogło być zapalenie światła, gwizdek, krzyk funkcyjnych czy bicie śpiących więźniów kijem lub pejczem. Po pobudce należało błyskawicznie ubrać się, starannie zaścielić pryczę, sprzątnąć barak oraz przynieść i wypić poranny napój. Po komendzie "antreten", wydanej przez blokowego, należało przerwać śniadanie i ustawić się przed swoim blokiem na apel.


5.00 (KWIECIEŃ - WRZESIEŃ) - 6.00 (WRZESIEŃ - KWIECIEŃ) - APEL PORANNY
Bez względu na pogodę jak i porę roku apele odbywał się na placach apelowych. Do wyjątków należały apele organizowane w barakach, miało to miejsce w grudniu 1941 r., w baraku gdzie przebywali lekarze i tłumacze, oraz w styczniu 1943 r. na polu kobiecym.

Więźniowie z danego bloku ustawiali się w pięciorzędowych kolumnach w pobliżu swojego baraku. Kto znalazł się w pierwszym lub ostatnim rzędzie, był narażony na bicie SS-manów jak i blokowych. Na apel musieli stawić się wszyscy więźniowie zarówno chorzy jak i zmarli. Chorzy, którzy nie mogli ustać na apelu, byli układani na ziemi na lewym skrzydle stojącej kolumny. W dalszej kolejności układano więźniów zmarłych w nocy. Sytuacja zmieniła się w pod koniec 1943 r., kiedy to w związku z wzrastającymi potrzebami gospodarki III Rzeszy, każda para rąk zaczęła się poważnie liczyć. Zarządzono, aby osoby, które nie mogą stać o własnych siłach, pozostawały na czas apelu w blokach. Zmarłych polecono układać pod ścianami baraków.

Apel poranny na Majdanku, rys. wykonany przez Zacheusza Pawlaka1

Apel przebiegał następująco. Na pole więźniarskie wchodzili SS-mani i zbliżali się kolejno do kolumn więźniarskich. Blokowi po niemiecku meldowali stan liczebny bloku z podziałem na zdrowych, chorych i zmarłych. Po zanotowaniu tych danych SS-mani sami przeliczali więźniów i przechodzili dalej. Następnie meldunki o stanie liczbowym poszczególnych bloków przekazywali do kancelarii gdzie były porównywane ze stanem liczebnym sporządzonym na podstawie kartotek. Dane zebrane z całego pola Rapportführer przekazywał telefonicznie do komendanta obozu. Jeśli wszystko się zgadzało, padał rozkaz "Arbeitskommando formieren!" (formować grupy robocze). Zdrowi więźniowie ustawiali się w swoich komandach, zaś chorzy zgłaszali się na rewir.

Poranny apel

Wreszcie stanęliśmy w szeregu. Inne bloki także już stoją, chociaż niezupełnie. W bloku uszeregowanym za nami część postaci leży. Oglądamy się zaciekawieni, choć jeszcze niezupełnie przytomni. Ułożeni są na końcu szeregu, oczywiście w tej samej linii, w pozycji na baczność. Nikt z nas nie potrafi wypowiedzieć słowa. Jeszcze nie przyzwyczailiśmy się do trupów.
- Achtung! - wrzeszczy blokowy i to nam przywraca tak zwaną równowagę ducha. Ciekawe zjawisko. Naprawdę.
Nasz bezpośredni zwierzchnik sprawdza stan. Odliczamy tak jak w wojsku, raz, drugi, na wszelki wypadek trzeci. Zgadza się, są wszyscy. Blokowy uśmiecha się. Przed odebraniem apelu należy jeszcze przećwiczyć zdejmowanie i zakładanie czapek.
- Mützen ab! Mützen auf! Korrigieren! - padają komendy.
Sztuka polega na tym, aby czapki zdjąć jednocześnie, a opadające z czapkami ręce uderzyły jak jedno klapnięcie. [...]
Potem raport odbierał blockführer. Wytężyliśmy całą uwagę, aby komendy wykonać prawidłowo. Niestety, nie powiodło się. Niemiec chodził przed szeregiem, wpatrywał się wilczym wzrokiem i wreszcie bezbłędnym sierpowym poczęstował blokowego. Nasz przełożony wstał i wyprężył się przed esesmanem. Otrzymał nowy cios. Wiedzieliśmy, co to oznacza. Esesman nie będzie pouczał każdego z osobna, ma przecież do tego więźnia na funkcji.
Następnie blockführerzy składali meldunki raportführerowi, a dopiero na końcu sprawozdanie przyjmował feldführer. Tak, to była uroczysta chwila. Padała donośna komenda. Jednocześnie zdejmowało czapki tysiące häftlingów , wszystkie bloki, całe pole. [...]
- Arbeitskommando formieren! - pada rozkaz.

Tadeusz Czajka, więzień nr 5343



5.30 / 6.30 - 11.45 - PRACA



11.45 - 13.00 - PRZERWA OBIADOWA
Po gongu zwiastującym przerwę komanda pracujące na terenie obozu oraz w niewielkiej jego odległości, wracały na swoje pola więźniarskie. W bramie następowało liczenie wracających więźniów oraz wybiórcza rewizja. Posiłki wydawali więźniowie funkcyjni. Ze względu ograniczoną ilość misek, po zjedzeniu zupy przez jednego więźnia, w tą samą miskę nalewano kolejnemu.


13.00 - 16.30 / 18.00 - PRACA
W okresie jesienno-zimowym praca trwała do godz. 16.30, zaś w okresie wiosenno-letnim do 18, a nawet do 20.


18.00 - 20.00 - APEL WIECZORNY
Apele wieczorne były zazwyczaj dłuższe niż poranne i trwały około 2 godzin. Czasem przedłużały się do kilkunastu godzin, jeśli SS-mani nie mogli doliczyć się wszystkich więźniów. W takim wypadku zakładano z góry, że więzień uciekł i dopóki się nie znalazł albo definitywnie stwierdzono jego ucieczkę, dopóty więźniowie z danego pola lub baraku stali na apelu. Tymczasem nieobecni więźniowie rzadko byli faktycznymi uciekinierami. Część wyczerpana pracą ukrywała się w zakamarkach w pobliżu miejsc, w których pracowała i zasypiała. Kiedy odnaleziono takiego "uciekiniera" groziła mu surowa kara z karą śmierci przez powieszenie włącznie. Także samobójstwa więźniów były powodem wielogodzinnych apeli, które przedłużały się do momenty odnalezienia zwłok samobójcy.

Oprócz sprawdzenia stanu ilościowego więźniów, podczas apelu wieczornego wymierzano kary więźniom, którzy świadomie lub nieświadomie złamali obozowy regulamin [zobacz artykuł - Kary i szykany].


20.00 - 21.00 - KOLACJA I CZAS WOLNY
Jedyna pora kiedy można było umyć się, coś przeprać, napisać gryps, porozmawiać, czy ugotować na piecyku jakąś potrawę z zorganizowanych produktów lub dostarczonych w paczkach. Jednak zdarzało się i tak, że więźniowie w przysłowiowym "czasie wolnym" byli zmuszani przez SS-manów jak i więźniów funkcyjnych do wykonywania dodatkowych prac na terenie pola więźniarskiego polegające np. na porządkowaniu i niwelacji pól więźniarskich, formowaniu kwietników, czy sadzeniu krzewów.


21.00 - CISZA NOCNA
Od momentu jej ogłoszenia gaszono światła i nie wolno było opuszczać baraku. Jednak cisza nocna nie zawsze oznaczała dla więźniów chwili wytchnienia, spokoju i odpoczynku. W niektórych blokach na polach męskich miały miejsce libacje organizowane przez funkcyjnych we własnym gronie. Dochodziło na nich do wzajemnych porachunków, wrzasków, maltretowania więźniów, a nawet mordów.

- - - - - - - - - - - -
<-powrót | w górę

© Copyright Szycha (2004-2015)