.: Warunki bytowania
Strona główna
Aktualności
Historia obozów
Władze zwierzchnie
Obozy zagłady
Obozy koncentracyjne
KL Lublin (Majdanek)
   Obóz
    Założenia i budowa
    Organizacja obozu
    Obsada stanowisk
    FKL
   Podobozy
   Więźniowie
    Oznaczenia
    Funkcyjni
    Samopomoc i konspiracja
   Ucieczki
   Warunki bytowania
   Eksterminacja
   Grabież
   Kalendarium
   Obóz NKWD
   Procesy zbrodniarzy
   Muzeum
   Galeria
   Zdjęcia archiwalne
   Zdjęcia współczesne
Biogramy
Eksperymenty
Dokumenty
Słowniczek obozowy
Filmy
Czytelnia
Autorzy
Linki
Bibliografia
Subskrypcja
Wyróżnienia
Księga gości

WARUNKI BYTOWANIA
Życie w obozie
Kary i szykany
Rozkład dnia w obozie
Wyżywienie
Odzież więźniarska

rakońskie przepisy ingerowały w każdą dziedzinę życia za drutami. Nie dawały one więźniom minimum elementarnych uprawnień, za to ograniczały całkowicie ich swobodę.

Nie da się dokładnie odtworzyć regulaminu obowiązującego więźniów Majdanka ponieważ takowy nie zachował się. Na podstawie wspomnień i relacji byłych więźniów, źródeł archiwalnych, a także literatury dotyczącej obozów można jedynie odtworzyć bogaty rejestr zakazów i nakazów obowiązujący osadzonych.

Po przybyciu do obozu więzień natychmiast stykał się z mnóstwem zakazów i nakazów, które go obowiązywały pod najsurowszym rygorem, z groźbą najcięższej kary - karą śmierci. Jednak nikt go nie zapoznawał z pełnym regulaminem, tym bardziej z regulaminem spisanym. Nauka tego niepisanego regulaminu była udzielana najpierw przez przyjmujących transport SS-manów i więźniów funkcyjnych przy pomocy kija i wrzasku, w niezrozumiałym dla większości języku niemieckim. Następnie przez blokowego i sztubowych na bloku, oraz przez kapo i vorarbeiterów - w czasie pracy.

Regulamin...

Stoimy na mrozie i znów czekamy. Po jakimś czasie przychodzi taki kapo i przemawia do nas po niemiecku. Jest to lagerältester Rockinger, o najdłuższym stażu więzień z III pola - młody, może trzydziestoletni mężczyzna, o dość eleganckim wyglądzie. Blokowy tłumaczy jego przemówienie na język polski, ale bardzo niedokładnie, połowę słów opuszcza. Niemniej dowiadujemy się, że przed każdym esesmanem i kapo mamy zdejmować czapki, a na zawołanie zbliżać się do nich biegiem. Nie wolno w czasie pracy siadać ani też stać bez ruchu. Należy zawsze szybko się poruszać. Z latryny nie wolno korzystać w czasie pracy. Nie wolno podnosić kołnierzy marynarek ani też wpuszczać marynarki w spodnie (sposób na "ocieplenie" - wytworzenie izolacyjnej warstwy powietrza). Nie wolno wkładać na siebie dwu koszul czy dwóch par kalesonów. Również swetrów nie wolno nosić. Nie wolno mieć przy sobie ołówka, chustki do nosa, scyzoryka, tytoniu, papieru, nie wolno wchodzić do bloku w ciągu dnia ani prowadzić rozmów z cywilnymi robotnikami, przychodzącymi z zewnątrz do pracy w obozie. Rozrywanie koców na części i opasywanie się nimi to sabotaż - będzie karane śmiercią. Trzymanie rąk w kieszeniach jest ciężkim przestępstwem. Krótko mówiąc, wszystko jest zabronione - z wyjątkiem umierania..

Jerzy Kwiatkowski, więzień nr 8830


„Tego , czego wolno, a czego nie wolno, w obozie uczono za pomocą kija”

Franciszek Piper


NIEPEŁNY REJESTR ZAKAZÓW I NAKAZÓW:

Dyscyplina: Obowiązki polityczne: Obóz:
1. więzień ma być posłuszny rozkazom swoich przełożonych, tj. SS-manów i więźniów funkcyjnych;

2. więzień ma okazywać szacunek SS-manom: musi przyjąć postawę na baczność (mężczyzna - zdjąć czapkę) oraz zameldować się po niemiecku;

3. więzień nie może się spoufalać, rozmawiać swobodnie z SS-manem, żebrać o jedzenie czy papierosy. Taka sama postawa obowiązuje też wobec cywilnych majstrów;

4. więzień jest obowiązany natychmiast donieść władzy o dostrzeżonych próbach ucieczki współtowarzyszy, o sabotażu pracy, o niedozwolonych kontaktach, o próbach wysłania grypsów i o wszelkich innych "przestępstwach" obozowych. Jeśli tego nie uczyni, jest współwinny. Dlatego może być do niego zastosowana odpowiedzialność zbiorowa;

5. wszelka krytyka zarządzeń, próby podburzania, plotki, a w szczególności te o zabarwieniu politycznym, a także próby słuchania radia lub czytania, prasy będą karane z całą surowością.
1. więzień ma zmienić zapatrywania polityczne i religijne, jeśli nie są one zgodne z doktryną hitlerowską. Jeżeli ich nie zmieni, nie może liczyć na zwolnienie z obozu (nawet jeśli zakończył mu się wyznaczony przez sąd okres kary);

2. więzień zobowiązany jest zachować tajemnicę co do realiów obozowych w korespondencji z rodziną, w rozmowie z majstrami i z ludźmi spoza obozu w razie zwolnienia - w takim wypadku musi podpisać stosowną deklarację o zachowaniu tajemnicy;

3. więzień musi dbać o mienie państwowe i o jakość pracy, inaczej będzie posądzony o sabotaż. Szczególnie obowiązkowy musi być funkcyjny.
1. więźniowi, nie wolno wychodzić bez SS-mana z obozu, nie wolno oddalać się bez pozwolenia z pracy ani z bloku, w przeciwnym razie będzie posądzony o ucieczkę i może być zastrzelony. W razie rzeczywistej ucieczki lub próby ucieczki zostanie ukarany aresztem, biciem albo śmiercią. W ramach odpowiedzialności zbiorowej za ucieczkę mogą być ukarani rodzice więźnia, jego koledzy z komanda lub sztuby (czy bloku), a nawet cały obóz (karna stójka na apelu);

2. więzień zobowiązany jest zachować czystość osobistą, czystość odzieży i butów, łóżka, szafki, bloku, miski, narzędzi pracy. Łóżko ma być zasłane starannie;

3. nie wolno przebywać w baraku w ciągu dnia;

4. nie wolno gubić powierzonych przedmiotów;

5. więzień zobowiązany jest zachować porządek dnia i nocy, tj. wychodzić na apel, zachowywać ciszę nocną, stawić się o określonej godzinie do pracy i o określonej porze ją zakończyć;

6. nie wolno mu bez pozwolenia odejść z pracy do ustępu;

7. nie wolno w pracy i poza obozem palić (czasem: w ogóle palić);

8. nie wolno jeść i rozmawiać w czasie pracy;

9. więzień musi pilnie i ze wszystkich sił pracować w oznaczonym czasie (zwykle 10 godzin dnia lub nocy) w wyznaczonym komandzie bez prawa samowolnej zmiany pracy;

10. jeżeli jest chory, może starać się o skierowanie do szpitala więźniarskiego (musi mieć minimum 38°C gorączki lub widoczne okaleczenie), jednak jeśli nie dowiedzie, że jest naprawdę chory, posądzony będzie o sabotaż pracy;

11. więzień nie może nawiązywać stosunków płciowych;

12. nie może rozmawiać z osobami płci przeciwnej, posyłać im listów czy podarków;

13. nie może mieć pieniędzy poza bonami kantynowymi;

14. nie wolno mu posiadać przedmiotów związanych z kultem religijnym, osobistych pamiątek, ołówków, scyzoryków, cennych przedmiotów (złota), zegarka (z wyjątkiem funkcyjnych) czy innych drobiazgów;

15. więzień otrzymuje określaną ilość odzieży i obuwia, za które odpowiada. Nie wolno mu posiadać dodatkowych sztuk odzieży. Użycie ręcznika lub podarcie koca na onuce jest traktowane jako sabotaż;

16. cenzura obejmuje korespondencję wysyłaną i przysyłaną. Wszelkie próby wysyłania listów niecenzurowanych będą karane;

17. otrzymywanie paczek oraz ich wielkość jest uzależniona od pozwolenia obowiązującego w całym obozie;

18. próby przeniesienia żywności spoza obozu, żebranie poza obozem, zbieranie odpadków i kradzież żywności będą karane;

19. zakazany jest alkohol.

Ustalenie sankcji grożących za przekroczenie ww. przepisów jest niemożliwe, gdyż zależały one w ogromnej mierze od inwencji SS-manów i funkcyjnych.

Nad przestrzeganiem regulaminu obozowego mieli czuwać przede wszystkim więźniowie funkcyjni. W ciągu pierwszych lat istnienia Majdanka celowo powierzano funkcję Lagerältesterów, blokowych i kapo bandytom i zwyrodnialcom. Komendantura obozu z całą perfidią powierzyła im nieograniczoną władzę w znęcaniu się nad więźniami, a nawet ich mordowaniu.

Głównie funkcyjni i SS-mani orzekali o wykroczeniu więźnia, będąc jednocześnie świadkami, sędziami i egzekutorami w stosunku do obwinionego. Więźniowi nie dawano żadnych szans wyjaśnienia czegokolwiek nawet wówczas, gdy w rachubę wchodziła kara śmierci. Wszelkie próby tłumaczenia się narażały więźniów na dodatkowe represje.

Pretekstów do maltretowania więźniów nie brakowało, gdyż licznych postanowień regulaminu z przyczyn obiektywnych więźniowie nie byli w stanie wykonać. Na przykład nie zawsze mieli możność wyczyszczenia lub połatania odzieży zabrudzonej lub podartej podczas pracy albo na skutek osłabienia nie wytrzymywali szybkiego tempa marszu oraz nie mieli siły biegać.

Tylko na polu kobiecym nigdy nie było okrutnych blokowych i kapo. Pole to powstało dość późno i tym należy tłumaczyć fakt, że do objęcia funkcji obozowych nie sprowadzano kryminalistek niemieckich, lecz niemal wszystkie stanowiska powierzano polskim więźniarkom politycznym, głównie z Pawiaka. Większość spośród nich swoje obowiązki pełniła z godnością, starając się w miarę możności ulżyć doli podległych im kobiet. Wkładały też wiele wysiłków w kształtowanie wysokiego morale całego pola żeńskiego.

Kapo i blokowi nie zawsze meldowali SS-manom o przewinieniu więźnia, lecz "wymierzali sprawiedliwość" we własnym zakresie. Niejednokrotnie za drobne wykroczenia więzień był karany tak dotkliwie, że w wyniku odniesionych obrażeń umierał.

Do połowy 1943 r. niewielu uczciwych więźniów pełniło na Majdanku funkcje. Sytuacja ta ulegała jednak systematycznej poprawie, a od późnej jesieni tego roku większość stanowisk blokowych, kapo i ich pomocników znalazła się w rękach polskich więźniów politycznych, co znacznie wpłynęło na złagodzenie reżimu obozowego.

Funkcyjni, którzy w trosce o więźniów nie przestrzegali żelaznej dyscypliny i próbowali omijać niektóre przepisy, sami narażali się SS-manom:

    + jesienią 1943 r., Feldführer Josef Kaps za zbyt łagodne traktowanie więźniów ukarał 10 blokowych, 5 kapo i 15 Vorarbeiterów karnymi ćwiczeniami. Musieli oni 20 razy wykonać komendę padnij - powstań, kilkakrotnie biegać wzdłuż placu apelowego oraz tarzać się po ziemi

    + Lageraltester Bürzer niezbyt gorliwych funkcyjnych niższych szczebli karał chłostą

    + polski blokowy Berg został zamordowany przez SS-manów za przetrzymywanie w baraku chorych

W październiku 1943 r. władze obozowe wydały zakaz samowolnego karania więźniów, ponieważ bicie i maltretowanie pozbawiało ich zdolności do pracy. Od tego czasu blokowi i kapo oficjalnie przestali nosić pejcze i kije, a przypadki samowolnego znęcania się nad więźniami stały się rzadkością.

Kary stosowane w obozach koncentracyjnych należy podzielić na dwie zasadnicze grupy:

  1. Kary doraźne

  2. Kary regulaminowe

1. Kara doraźna - była stosowana natychmiast po przewinieniu więźnia. Jej wykonawcą był SS-man lub więzień funkcyjny. Rodzaj i wielkość kary zależał od woli wymierzającego karę. W "najlepszym" przypadku był to kopniak lub policzek, zaś w najgorszym dotkliwe pobicie lub wyczerpujący "sport". Karą mógł być objęty tylko winowajca albo wszyscy więźniowie z komanda czy bloku. Po otrzymaniu kary doraźnej, więźnia czekała następnie kara regulaminowa.

2. Kara regulaminowa - orzekana pisemnie przez komendanta lub kierownika obozu (Schutzhaftlagerführer) na podstawie meldunku karnego sporządzonego przez SS-mana lub więźnia funkcyjnego. Najczęściej karę wymierzano w czasie wieczornego apelu. Do regulaminowych kar zaliczyć można: chłostę, karę słupka, karną stójkę i śmierć przez powieszenie. Rodzaj i wymiar kary zależał od przewinienia, a także od woli Schutzhaftlagerführera lub komendanta obozu. Rodzaje kar oficjalnych, na jakie skazywano więźniów KL Lublin, stanowiły stosunkowo skromny rejestr. W obozie nie było przede wszystkim osławionych ciemnic, bunkrów, karnych kompani ani aresztów jak w innych obozach koncentracyjnych.

MELDUNEK KARNY

Składam meldunek na greckiego Żyda, Davieda Josefa, urodzonego w 1914, więźnia numer 110626, który w godzinach pracy bez zezwolenia oddalił się od komanda. Więzień włóczył się w okolicy kuchni zakładowej, gdzie napełniał sobie kieszenie resztkami warzyw i starych kości. Ponadto jest leniwy i niewydajny w pracy.
Kara: 10 niedziel pracy karnej pod nadzorem (pełny wymiar godzin).
Karę ogłoszono 29.01.1944 r.1

KARY OFICJALNE

1. Chłosta
W ciągu całego okresu istnienia Majdanka najczęściej stosowaną karą była chłosta. Ilość uderzeń zależała wyłącznie od humoru bijącego. Często za drobne wykroczenie bito do utraty przytomności.

Do 1944 r. najbardziej dotkliwa chłosta groziła za próbę nielegalnego opuszczenia obozu. Gdy pewnego razu dwóch Polaków schwytano podczas ucieczki, jeden otrzymał 205, drugi zaś 195 uderzeń pejczem. Obydwaj zmarli.

Do jesieni 1943 r., gdy SS-mani lub funkcyjni zauważyli ze strony więźnia jakieś wykroczenie, bili go natychmiast, a następnie składali meldunek o jego winie do Oddziału (Abteilung) III, gdzie zapadał oficjalny wyrok.

Karę chłosty w odróżnieniu od innych kar oficjalnych miał zatwierdzać każdorazowo szef grup D (Obozy koncentracyjne) w Głównym Urzędzie Gospodarczo-Administracyjnym (WVHA).

Zgodnie z regulaminem przed wymierzeniem kary chłosty więzień miał być zbadany przez lekarza obozowego, który podpisem na odpowiednim formularzu stwierdzał zastrzeżenia lub ich brak przeciwko wykonaniu kary w stosunku do więźnia. Jednak nie znany jest przypadek sprzeciwu odnośnie wykonania kary.

Chłostę wymierzano publicznie po apelu wieczornym, a w ostatnich miesiącach funkcjonowania obozu - w kancelarii Oddziału III. W wielu przypadkach kara "oficjalna" była znacznie mniej dotkliwa aniżeli ta wyegzekwowana wcześniej.

Procedura wymierzania kary chłosty...

Z oficjalną karą chłosty jest istna szopka. Gdy więzień coś zbroi sporządza się w tej sprawie meldunek, który z wnioskiem Thumana odchodzi do Inspekcji Obozów w Oranienburgu. Inspektorat orzeka o wymiarze kary, która może być wykonana po poprzednim zbadaniu delikwenta przez obozowego lekarza SS. Maksymalna kara to 25 batów. Wyrok jest spisany na dużym formularzu, na którym musi być odnotowane nie tylko wykonanie kary, ale nawet nazwiska bijących kapów, jak również orzeczenie lekarskie. Tak wygląda sprawa w teorii. Na taki wyrok czeka się mniej więcej osiem tygodni. W rzeczywistości zaraz po schwytaniu na gorącym uczynku otrzymuje więzień pierwsze bicie od kapo, potem po odprowadzeniu go do esesmana dostaje dalsze baty i kopniaki, przy pisaniu meldunku bije go feldführer, a Hessel też nie pozostaje w tyle. Wreszcie Thuman, po otrzymaniu meldunku, wzywa więźnia na przesłuchanie i swoim ciężkim pejczem daje 50-70 batów. Razem więzień taki zbierze nadprogramowo 100-120 batów i wtedy, gdy wszystko jest już prawie zapomniane i zagojone - dostaje po "zbadaniu lekarskim" 25 batów, a czasem tylko 10-15 batów. Badanie lekarskie polega na tym, że lekarz przygląda się biciu.
Ta szopka z odsyłaniem meldunków do Oranienburga praktykowana jest zaledwie od kilku miesięcy. Dawniej Thuman sam wyznaczał karę - skazywał na przykład na 75 batów, ale więzień równocześnie dostawał drugie tyle, jako nawiązkę wymierzoną od samych blockführerów.

Jerzy Kwiatkowski, więzień nr 8830


4.04.1942 - Zarządzenie Szefa Urzędu DI w SS-WVHA w sprawie zaostrzenia kary chłosty

Do komendantów obozów koncentracyjnych.
Reichsführer SS i Szef Niemieckiej Policji zarządził, że jeśli w jego dyspozycjach dotyczących kary chłosty (wobec więźniów ochronnych lub zapobiegawczych zarówno kobiet jak i mężczyzn) wprowadzono słowo - zaostrzony - kara powinna być wymierzona na obnażony pośladek.
W pozostałych przypadkach obowiązuje dotychczasowa forma wykonania zarządzona przez Reichsführera SS.


11.08.1942 - Rozporządzenie SS-WVHA dotyczące trybu wymierzania więźniom kary chłosty

Do komendantów obozów koncentracyjnych.
Reichsführer SS i Szef Niemieckiej Policji zarządził, aby kara chłosty w obozach koncentracyjnych dla kobiet była wykonywana przez więźniów pod nadzorem służbowym.
W uzupełnieniu tego rozkazu, Szef Urzędu Głównego w Głównym Urzędzie Administracyjno-Gospodarczym, SS-Obergruppenführer i Generał Waffen-SS Pohl zarządził z natychmiastowym skutkiem, że kara chłosty w obozach koncentracyjnych dla mężczyzn także ma być wykonywana przez więźniów.
Zabrania się, aby w przypadku więźniów Niemców karę wykonywali więźniowie innej narodowości.
Rozporządzenia karne otrzymują na stronie 2 przy informacji - Wykonujący - następującą treść:

Karę chłosty w dniu ...................... wykonywali następujący więźniowie
1.) .............................................. Więzień nr ......................
2.) .............................................. Więzień nr ......................


14.06.1943 - Reichsführer SS H. Himmler zarządził, że kara chłosty w obozach dla kobiet-więźniarek ma być wykonywana na Rosjankach przez Polki, a na Polkach przez Ukrainki i Rosjanki. Jako zapłatę bijące otrzymywały po kilka papierosów. Do wykonywania kar nie mogły być kierowane więźniarki Niemki oraz więźniarki, które same były już karane.

Do wykonania kary chłosty zgłaszali się na ochotnika SS-mani lub więźniowie funkcyjni. Bito bukowymi drążkami służącymi równocześnie do noszenia drewnianych kotłów oraz różnego rodzaju batami i pejczami, a ponadto rzemiennymi batogami z umieszczonym wewnątrz stalowym drutem, batami ze skórzanych pasków, rzemiennymi plecionkami, bykowcami itp. Więzień otrzymywał przeciętnie 10-150 batów a w skrajnych przypadkach i ponad 200. Najczęściej jednak skazywano na 25 razów.

Zdjęcie powyżej/poniżej: Bock, kozioł, fortepian, czyli ławka do wymierzania kary chłosty2

Ohrdruf, 12.04.1945 r. - Więźniowie prezentują sposób wymierzania kary chłosty generałom armii amerykańskiej. Od lewej: Omar Nelson Bradley, George Smith Patton i Dwight David Eisenhower 3

Zdjęcie powyżej/poniżej: KL Buchenwald, 1945 r.3

Niniejszy rysunek pochodzi z pamiętnika wykonanego w KL Stutthof i podarowanego więźniowi, Karolowi Szczepańskiemu w dniu jego imienin. Pamiętnik zawiera rysunki przedstawiające życie więźniów w obozie. Jeden z nich przedstawia sposób wymierzania kary chłosty 4

"Kara chłosta", rys. wykonany przez Władysława Siwka 1

"Publiczna chłosta", rys. wykonany przez Jana Komskiego 1

Przebieg kary chłosty...

Poza normalnym biciem batami przez głowę, plecy, na stojąco, a także wymierzaniem razów w pośladki, do którego trzeba schylić się i wesprzeć ręce na kolanach, są oficjalne egzekucje; służą do tego specjalne stoły zwane Bock, czyli kozły. Kozioł ma dwie nogi niższe, a dwie - wyższe. Blat nie jest z desek, lecz z listew i ma kształt niecki. Ten blat-niecka jest pochyły. Przy niższych nogach prawie przy samej ziemi przybita jest listwa. Delikwent musi stanąć przy koźle i włożyć nogi za listwę, wtedy dwaj kapowie biorą go za ręce i ciągnąc do przodu, kładą tułów w ową nieckę, tak że ręce zwisają poza kozłem. Pośladki są więc mocno wyprężone, a ciało niemal kompletnie unieruchomione. Listwa przytrzymująca pięty uniemożliwia wierzganie nogami bądź podniesienie ich do góry i rozluźnienie naprężonych pośladków. Gdy kozioł w czasie apelu wieczornego postawiony jest na placu, tam, gdzie zwykle stoi komendant pola, to już na niejednym skóra cierpnie. Przed apelem zawiadamia się pisarzy blokowych o tym, którzy więźniowie winni być wezwani do rapportführera, a wtedy już wiadomo, co to znaczy.

Regulaminu pisanego nie ma w obozie, tak że więzień właściwie nie wie dokładnie, co jest zakazane. Tylko ostrzeżenia starszych doświadczonych więźniów i własne doświadczenia obozowe, zdobyte, niestety, razem z odbieranymi policzkami, kopnięciami lub batami, uczą nowicjusza, "zuganga", co jest dozwolone, a co nie. Więźniowie otrzymują karę chłosty najczęściej za znalezione u nich pieniądze, biżuterię, podwójną bieliznę, grypsy, nie mówiąc już o kradzieżach i próbie ucieczki. Ale znam takiego, który za nierówny dobór koron drzew sadzonych w nocy dostał także w d... . Gdy więc po końcowym "Mützen auf" zawoła lagerältester: "Die zum raportführer bestelten", wezwani wybiegają z szeregów i zaczyna się egzekucja. Przeważnie informowani są, za co otrzymują chłostę i na wstępie dostają krwawe chlaśnięcie przez twarz. Dopiero potem pada rozkaz "Leg Dich" i przeważnie lagerältester oraz inni kapowie, zgłaszający się już na ochotnika, zaczynają delikwenta bić.[...]
Są zasady i teorie bicia. Do "dobrego" bicia musi bijący stanąć w rozkroku, wolno się zamachiwać i szybko odrywać bat od ciała; "należy" bić długimi batami i uderzać samym końcem. Gdy koniec bata nie trafia na ciało, lecz uderza o stół, takie uderzenia nie są bardzo bolesne. Czasem każą samemu delikwentowi liczyć razy. Przeważnie nie wiadomo, na ile batów jest się skazanym. Jeżeli dwóch kapów bije, tzn. jeden z prawej, a drugi z lewej strony, i na zmianę uderzają, tak jak chłopi przy młóceniu cepami, to czasem liczy się jedna para uderzeń za jedno uderzenie. Na przykład lagerältester Rockinger ma opinię, że nie umie bić, bo bije zbyt szybko, nerwowo i z niedostatecznym rozmachem. Natomiast bardzo boleśnie bije były komendant pola, a obecny blockführer Groffmann. Więźniowie wiedzą, którzy kapowie i esesmani są groźni przy koźle, a którzy znośni. Przy zbiorowych egzekucjach leje się z kapów pot i wtedy zmieniają się oni przy każdym delikwencie. Po dwudziestu mocnych uderzeniach pęka skóra i powstają głębokie rany cięte. Po początkowych uderzeniach wymierzonych w pośladki niektórzy kapowie biją po krzyżu i wyżej i te uderzenia są znacznie groźniejsze dla zdrowia. Mało kto potrafi po męsku wytrzymać chłostę. W miarę bicia wydobywają się z ust delikwenta coraz głośniejsze jęki. Niektórzy nieludzko wyją i ryczą. Najbardziej na ogół są opanowani Polacy; podziwiam tych, którzy do krwi palce sobie pogryźli, a nie krzyknęli głośno. Biada naiwnemu, który pod spodnie położy sobie kawałek koca. Wtedy odgłos uderzenia jest głuchy i sprawa wychodzi na jaw; za to dostaje się dodatkowe bicie. Jeżeli komendant pola lub asystujący przy tym Thuman[n] nie powie, ile uderzeń ma dostać więzień, bicie trwa do chwili, kiedy komendant każe zaprzestać. Ci, którzy się szarpią i starają się wyrwać, dostają zawsze więcej od tych, którzy zachowują się biernie. Wreszcie pada słowo Weg. Delikwent wyprostowuje się automatycznie, ale z bólu zapomina, że ma nogi unieruchomione, traci równowagę i pada na wznak. Jest to prawie normalne zakończenie bicia, chyba że ktoś doświadczony pamięta, że trzeba wysiąść z kozła. Jeżeli leżący na ziemi nie podnosi się natychmiast, bo utracił przytomność albo jest wyczerpany bólem, wtedy dostaje kopnięcia specjalnie wymierzone w okolicę serca, w brzuch, w nerki, a czasem w ciemię głowy; po tym sypią się na niego dodatkowe baty.

Bicie na koźle odbywa się też w ciągu dnia po złapaniu delikwenta na gorącym uczynku przez komendanta pola lub lagerältestera. Wynosi się wtedy kozioł przed kancelarię i zaczyna bicie.

Po tych egzekucjach więźniowie robią zimne kompresy, a przy otwartych ranach zgłaszają się do lekarza. Lecz, niestety, w ambulatorium zwykle brak środków dezynfekcyjnych, a nie zawsze też puszczają takiego więźnia do lekarza.

Jerzy Kwiatkowski, więzień nr 8830

Na polu żeńskim karę chłosty wymierzali zazwyczaj SS-mani.

Kara chłosty w obozie kobiecym...

Czas szybko leci. Ani się spostrzegły, jak aussenkommanda wracają z pracy. Więc jeszcze omawiając, jeszcze zmieniając program, wchodzą na Pole, gdzie zaskakuje je widok czworoboku kobiet, ustawionych twarzami do środka placu, na którym stoją stołki do bicia.
Wciskają się w szeregi w momencie, gdy pada numer Wiesi.
Zaskoczona, nie znając przyczyny, staje w szeregu wyczytanych.
Już biją pierwszą.
- Ein... zwei... drei... - ofiara liczy uderzenia oficera i przy dwudziestym omdlewa. Po dwudziestu pięciu batach ledwie ma siłę dowlec się do szeregów.
Następna liczy i krzyczy, więc zadowolony esesman kończy na dwudziestu.
Teraz Wiesia przed stołkiem. Nie kładzie się jednak. Wolnym ruchem zdejmuje okulary, a zaskoczony jej wyciągniętą ręką Niemiec cofa się o krok.
- Was is das?
- Meine Brille - oznajmia dziewczyna.
Niemiec bierze okulary ostrożnie w dwa palce i podaje stojącemu obok. Ten szybko pozbywa się kłopotliwego przedmiotu i podaje trzeciemu - trzeci - już uspokojony, że to nie wybuchnie - aufzejerce, ale i ona po chwili oddaje Żeni.
Wiesia śledzi wędrówkę okularów i teraz, widząc je w dłoni lagerälteste, spokojnie kładzie się na stołku.
Biją.
Słychać tylko przyspieszony oddech Niemca i uderzenia pejcza.
- Jezu! Połamie jej kości! - któraś nie wytrzymuje nerwowo.
A Wiesia milczy.
Oprawca zrzuca czapkę i zdejmuje mundur. Wiesia liczy, ale nie jęczy, chociaż głos ma coraz słabszy.
- Wieśka, krzycz - radzi Myszka Ulatowska.
- Oszalałaś? Wrzeszcz!!! - wołają przerażone.
Cisza ogarnęła Pole.
Jest dwadzieścia pięć batów...
Niemiec ociera pot z czoła, a Wiesia podnosi się - nawet nie widać wysiłku przy tym ruchu.
Stoi przed stołkiem.
- Was? - warknięcie esesmana i wypowiedziana spokojnym głosem odpowiedź Wiesi:
- Meine Brille.
I znowu z rąk do rąk, w tej samej kolejności, wędrują okulary z powrotem na mały nosek właścicielki.

Danuta Brzosko-Mędryk, więzień nr 4550

Pod koniec 1943 r. przypadki samowolnego bicia i kopania więźniów miały miejsce sporadycznie, a w ostatnich miesiącach funkcjonowania obozu, po objęciu stanowiska komendanta przez SS-Obersturmbannführera Arthura Liebehenschela, przy wymierzaniu kary chłosty asystował lekarz. Ta troska wynikła z obawy, by chłosta nie pozbawiła więźnia zdolności do pracy.

2. Kara słupka


KL Buchenwald 3

KL Dachau 5

KL Auschwitz 1
Kara słupka

Inną oficjalną karą była tzw. kara słupka - wieszanie więźniów za ręce skrępowane w przegubie i wykręcone do tyłu. Kara ta w KL Lublin nie była tak rozpowszechniona jak np. w Dachau, a od połowy 1943 r. w ogóle jej nie stosowano. Zdecydował o tym ten sam powód co w przypadku ograniczenia bicia: po jej odbyciu więzień miał przez kilka dni bezwładne ręce, a więc nie mógł pracować. Na karę podwieszania za ręce skazywano zarówno mężczyzn, jak i kobiety.

3. Karna stójka
Od 1943 r. zaczęto stosować nowy rodzaj kary. Były to całodzienne stójki w postawie na baczność między dwoma rzędami drutów biegnących wokół pól więźniarskich. Niejednokrotnie stojący więzień musiał trzymać na głowie, w ustach lub na stopach na przykład marchew lub brukiew. Odbywał tę karę z gołą głową, bez jedzenia i picia. Na noc wracał do bloku. Po jednej z takich stójek, która trwała 12 godzin, polską więźniarkę - Marię Ekiert, odprowadzono do krematorium, gdzie prawdopodobnie została stracona. Z kolei dwaj chłopcy u których znaleziono marchew, dostali po 25 razów pejczem, a następnie do późnej nocy odbywali stójkę przy bramie, trzymając ową marchew w ustach.

4. Kara śmierci przez powieszenie
Więźniów skazywano także na śmierć przez powieszenie. Do jesieni 1943 r. wieszano niemal wszystkich więźniów narodowości żydowskiej za próbę ucieczki z obozu. W styczniu 1943 r. taką karę wymierzono również więźniowi narodowości polskiej Józefowi Klukowi, który próbował opuścić Majdanek trzymając się podwozia samochodu.

22.01.1943 - W tajnym zarządzeniu szef Amtsgruppe D WVHA powiadamia komendantów obozów koncentracyjnych o nowych przepisach zgodnych z nakazem Himmlera, dotyczących przeprowadzania egzekucji na więźniach-kobietach. Wykonywanie wyroków śmierci na niemieckich kobietach ma być takie, jak na kobietach z innych krajów, zgodnie z przepisami prawnymi, zaś na kobietach radzieckich i żydowskich - w sposób uproszczony. Himmler życzy sobie, aby kobiety przed wykonaniem egzekucji nic o tym nie wiedziały.


26.01.1944 - Inspektor Obozów Koncentracyjnych wysyła do komendantów obozów koncentracyjnych pismo okólne w sprawie wnioskowania egzekucji więźniów. Egzekucję należy stosować, gdy: 1) więźniowie dopuścili się w czasie ucieczki kradzieży lub innych czynów karalnych, 2) więźniowie dokonali sabotażu w zakładach zbrojeniowych.


22.03.1944 - Podczas narady komendantów obozów koncentracyjnych w Berlinie przekazano im „Wytyczne do wiadomości kierowników oddziałów politycznych opracowanych przez szefa Urzędu D I WVHA,Rudolfa Hössa:

[...] Przedkładanie wniosków w sprawie egzekucji bezpośrednio do RSHA RFSS (Reichsführer SS) jest wzbronione. Również ich projekt powinien być przedłożony tutejszemu urzędowi [...]. Wnioski w sprawie egzekucji są częściowo podpisywane przez kierowników oddziałów politycznych. Nie jest to do przyjęcia, muszą być podpisywane przez komendanta obozu, albo przez jego zastępcę [...]


11.04.1944 - Komendanci obozów koncentracyjnych otrzymali z WVHA pismo podpisane przez SS-Obersturmbannführera Gerharda Maurera (w zastępstwie):

Powtarzają się sytuacje, że komendanci obozów w przypadku sabotażu, popełnionego przez więźniów w zakładach przemysłu zbrojeniowego składają wnioski o zezwolenie na wykonanie kary chłosty. W przyszłości proszę, aby w przypadkach stwierdzonego sabotażu przysyłać tu wnioski o egzekucję przez powieszenie. Wykonanie wyroku powinno się odbyć w obecności więźniów z odnośnych komand, bo jest to okazja, by egzekucja stała się środkiem odstraszającym. (Przy składaniu wniosków należy dołączyć oświadczenie kierownika zakładu)

Egzekucje odbywały się publicznie. Obowiązkowo musieli obserwować je więźniowie z całego pola, ustawieni w czworobok wokół szubienicy. Za odwrócenie lub spuszczenie głowy groziła chłosta. W egzekucji uczestniczyli zwykle SS-mani, wśród których był m.in. komendant obozu, szef Oddziału III oraz lekarz, zaś na polu żeńskim komendantka i wszystkie aufzejerki. Mężczyzn wieszali wyłącznie niemieccy kapo oraz SS-mani. Na polu III byli to z reguły kapo Karl Galka i Peter Wyderka. Na polu kobiecym wieszał szef krematorium Erich Muhsfeldt.

Znane są fakty wieszania osób niewinnych, które na przykład ukryły się w jakimś zakamarku, by trochę odpocząć i zasnęły, przegapiając tym samym apel.

Egzekucja "uciekiniera"...

Na naszym III polu - jak na każdym innym polu obozu, zamieszkałym przez więźniów - była szubienica.[...] Egzekucji wieszania na polu było bardzo dużo, odbywały się przeważnie w czasie przerwy obiadowej. Więźniowie wszystkich bloków musieli być przy tym obecni, otaczając dokoła szubienicę. Wieszanie bezbronnego więźnia było wielkim świętem władz obozowych i dygnitarzy esesmańskich pola.

Podczas każdej egzekucji niezawodnie obecny był największy zbrodniarz, kat Majdanka, Obersturmführer Anton Thumann ze swym serdecznym przyjacielem i kumplem od kieliszka, Oberscharführerem Erichem Muhsfeldtem, szefem krematorium.[...]

Pamiętam, pewnego dnia, podczas ulewnego deszczu jeden z więźniów "urwał się" z komanda, ukrył się w jakiejś - sobie tylko znanej - kryjówce i zmęczony usnął. Komando wróciło na obiad bez jednego więźnia, co zostało odnotowane na bramie wejściowej. I gdy już miano ogłosić alarm w obozie, by szukać "zbiega", ten pojawił się właśnie na drodze obozowej. Nieszczęsny, po przebudzeniu się biegł co sił w stronę pola, w nadziei dogonienia swojego komanda. Niestety, nie powiodło mu się. Został zatrzymany na bramie i potwornie skatowany przez esesmanów. Oczywiście, natychmiast dano znać Thumannowi. Nie trzeba było na niego długo czekać, z takich okazji nigdy nie rezygnował. Przyjechał zaraz na nasze pole i wydał rozkaz zebrania wszystkich bloków dookoła szubienicy. Bezzwłocznie powieszono owego więźnia "za usiłowanie ucieczki z obozu".

Technika i procedura wieszania były rozmaite. Początkowo - delikwent wchodził na stołek i, po założeniu stryczka, był z niego strącany przez kapo, oni bowiem spełniali rolę kata. Ze wzrostem ilości wykonywanych wyroków esesmani "ulepszali" metody, zwiększając męki ofiary. Na ramieniu szubienicy przytwierdzono mały, okrągły blok, przez który przechodził sznur. Skazanemu, stojącemu teraz na ziemi, zakładano sznur na szyję i, na rozkaz władz SS, ofiarę po-woli podciągano w górę. Był to potworny widok. Wieszany, tracąc grunt pod nogami, a jeszcze w pełni świadomości, szukał rozpaczliwie jakiegoś oparcia dla nóg, wykonując nimi rozpaczliwe, szybkie ruchy. Na to właśnie czekali oprawcy - było to dla nich świetną rozrywką; śmiali się do rozpuku z widowiska, jakie zgotował im wieszany więzień.

W czasie jednej egzekucji, przy której posługiwano się jeszcze stołkiem, skazany więzień zaskoczył oprawców swoim męstwem i pozbawił ich ulubionego widoku, zmieniając samowolnie "protokół" wieszania - a samowolnie nie wolno było nawet myśleć więźniowi. Ale wtedy - zanim rozpoczęła się cała ceremonia wieszania - więzień ów błyskawicznie wskoczył na stołek, szybko założył sobie sznur na szyję i natychmiast zeskoczył ze stołka, zadając sam sobie śmierć. Swoim desperackim czynem chciał chyba dać do zrozumienia naszym oprawcom, że przynajmniej w ostatniej chwili swojego życia nie życzy sobie być dotykanym przez splugawione ręce.

Czesław Skoraczyński, Żywe numery

Więźniów wieszano także skrytobójczo, zazwyczaj stwarzając przy tym pozory śmierci samobójczej. Niektórzy funkcyjni, szczególnie Peter Bürzer, Karl Galka i Peter Wyderka, bez zgody lub za cichą aprobatą władz obozowych wieszali wielu więźniów, których oni sami lub SS-mani chcieli się pozbyć z różnych względów, lecz do odebrania im życia nie mieli oficjalnych podstaw.

W ciągu dwóch pierwszych lat istnienia obozu wieszano też setki więźniów w starym krematorium na pierwszym międzypolu. Była to jedna z najczęściej stosowanych wówczas metod eksterminacji.

KARY ZBIOROWE

Do końca 1943 r. obok kar indywidualnych często stosowano także kary zbiorowe. Pociąganie do odpowiedzialności całej grupy za winę jednostki miało na celu likwidowanie wszelkich więzów wzajemnej życzliwości i solidarności oraz zmuszanie więźniów do wzajemnego szpiegowania i donosicielstwa.

Kary zbiorowe najczęściej stosowano za ucieczkę więźnia. Represje groziły wówczas całemu komandu, w którym uciekinier pracował, lub mieszkańcom bloku, w którym sypiał. Zdarzało się także, iż surowe sankcje obejmowały więźniów z całego pola, a nawet z całego obozu.

Kara zbiorowa za próbę ucieczki więźnia ...

Po apelu odbywa się znów kaźń. Z kommando żydowskiego usiłował uciec jakiś Żyd, którego złapali. Ponieważ była to już prawdziwa próba ucieczki, a nie przyłapanie na drzemce, komendant obozu postanowił ukarać całe kommando. Tak więc 50 ludzi otrzymało rozkaz rozebrania się do naga, następnie wejścia do basenu z zimną wodą, po czym każdy otrzymał na mokre, nagie ciało po 25 batów. Nieludzki krzyk dochodził naszych uszu. [...] Delik-went skazany na śmierć dostał również porcję 25 batów. Korzystając z zamieszania przy ustawianiu się bloków, wycofuję się do tylnych rzędów. Znów zaczęła się męczeńska śmierć nie tyle przez powieszenie, co raczej przez uduszenie. Wyderka winduje na kołku wisielca aż do wysokości 3 metrów. Dziś egzekucja trwa trochę krócej, pada komenda: "Mützen auf, Blockweise abrücken". Trupa zdejmują i zanoszą przed jego blok.

Jerzy Kwiatkowski, więzień nr 8830

Do najbardziej rozpowszechnionych kar zbiorowych należały długotrwałe stójki (karne apele) w postawie na baczność na placu apelowym. Po nieudanej próbie ucieczki dwóch Polaków w lutym 1943 r. więźniowie z całego bloku stali przez 12 godzin.

"Karny apel", rys. wykonany przez Janinę Tollik 1

12-godzinny apel na III polu więźniarskim...

Żadne apele nie należały do przyjemności, bo nigdy nie wiadomo było, czym mogą się skończyć. Był jednak apel, który wszystkim obecnym w tym czasie na III polu więźniom na zawsze zostanie w pamięci. [...] Rozpoczął się od normalnego bicia przy ustawianiu się w piątki. Po kilku próbach "Mützen ab!" nastąpiło wielokrotne odliczanie stanu więźniów. Przerwy między liczeniem wypełnione były "lekcją". Nikomu nie wolno było oddalić się ani na krok.

Bardzo powoli zbliżała się pora obiadu. [...] Panowało dotkliwe zimno, drobny deszcz ze śniegiem szybko przemoczył nasze pasiaste płaszcze, marynarki i koszule, a następnie zaczął na nich zamarzać, tworząc lodowatą skorupę [...]. Od kuchni zabrzęczały kotły z jedzeniem. [...] Niestety, na sąsiednich polach odezwały się gongi, oznaczające koniec przerwy, a na III polu apel trwał dalej. [...]. Przewracały się całe szeregi. Co silniejsi wstawali pod uderzeniami SS-manów i blokowych. Słabsi zostawali na ziemi. Co pewien czas odwlekano leżących na prawe skrzydło, aby tam ułożyć ich równo jeden obok drugiego. [...]

Z zapadającym zmrokiem liczba więźniów stojących na apelu znacznie zmalała. Apel skończył się dopiero późną nocą przy świetle reflektorów [...]. Po [...] komendzie " Abtreten!" sztywni z zimna, wzajemnie podtrzymując się i ciągnąc, powlekliśmy się na bloki.

Jan Michalak, więzień nr 3273

Stosowano także inne kary zbiorowe m.in.:

- chłostę - w maju 1943 r. za ucieczkę dwóch więźniów komanda reszta współwięźniów dostała po 50 batów a kapo 100,

- tzw. "sport" - za nieudaną ucieczkę więźnia narodowości żydowskiej jego samego powieszono, zaś dla pozostałych Żydów urządzono mordercze ćwiczenia gimnastyczne. Przypłaciło je życiem ok. 40 więźniów;

"Padnij - hinlegen", rys. wykonany przez Jerzego Adama Brandhubera 1

- głodówkę - za ucieczkę w 1943 r. dwóch więźniów z bloku 16 na III polu pozostali współwięźniowie z tego baraku zostali w nim zamknięci o głodzie na trzy dni. Dodatkowo blokowy i pisarz dostali po 25 batów;

- dodatkową pracę - maju 1943 r. A. Thumann znalazł w stodole śpiącego więźnia narodowości żydowskiej, zastrzelił go na miejscu, ukarał chłostą kapo i Vorarbeiterów, zaś wszyscy więźniowie z pola IV, z którego "winowajca" pochodził, musieli przez 10 dni pracować po apelu wieczornym przez trzy godziny.

Bywało, iż zbiorowe represje bezkarnie stosowali więźniowie funkcyjni. Niejednokrotnie, szczególnie przed wprowadzeniem zakazu samowolnego bicia więźniów, SS-mani oraz niektórzy starsi pola, kapo i blokowi znęcali się nad podwładnymi bez żadnego powodu, traktując torturowanie i mordowanie jako swego rodzaju rozrywkę.

KARY NIEOFICJALNE

Obok kar oficjalnych istniało na Majdanku mnóstwo kar nieoficjalnych stosowanych zarówno przez SS-manów, jak i więźniów funkcyjnych. Mimo iż wymierzano je samowolnie i były zwykle niewspółmiernie wysokie w stosunku do wykroczenia, spotykały się z aprobatą władz obozowych. Zdarzały się przypadki zastrzelenia więźnia z błahego powodu. Wiosną 1942 roku pewien starzec upadł, a przewracając się, zaczepił niechcący ręką o nogę SS-mana. Za to ów strażnik zastrzelił go. Często zdarzały się przypadki zastrzelenia więźniarki lub więźnia, którzy nieświadomie podeszli zbyt blisko ogrodzenia lub u których znaleziono nielegalnie zdobytą żywność. Gdy w kwietniu 1943 r. Thumann znalazł u powracającego z pracy więźnia Żyda bułkę i kilka jajek, odebrał mu żywność, a następnie kazał go przywiązać linką do siodełka swego motocykla i jeździł wokół pola tak długo, aż wleczony z tyłu człowiek zmarł.

Bywało, iż w przypadku znalezienia u więźnia większej ilości nielegalnie zdobytej żywności, kazano mu natychmiast wszystko zjeść. Kończyło się to z reguły poważnymi schorzeniami przewodu pokarmowego.

SZYKANY

W latrynie na polu III niemieccy kapo i SS-mani topili więźniów, spychając ich do dołu kloacznego:

    + w czerwcu 1942 r. SS-man dwukrotnie zanurzał w ekskrementach naczelnego rabina miasta Sered w Słowacji, Ecksteina, który z powodu choroby kilka minut spóźnił się na apel. W chwilę później Eckstein został zastrzelony.

    + jesienią 1943 r. jeden ze strażników wrzucił do dołu kloacznego młodego chłopca, u którego znalazł pomidor. Gdy więzień wypływał, wpychał go ponownie. Po kilku dniach chłopiec zmarł.

    + wielu SS-manów, zachodziło do latryny więźniarskiej, zabawiając się spychaniem siedzących na belce osób, przeważnie chorych na biegunkę, do głębokiego na kilka metrów dołu kloacznego wypełnionego ekskrementami.

Istniały i inne formy szykan:

    + kierownik pola III, SS-Unterscharführer Heinrich Groffman, trenował na więźniach ciosy bokserskie. Zazwyczaj swe ofiary wybierał podczas apelu. Pięścią w skórzanej rękawiczce silnie uderzał w okolice żołądka, wątroby, serca lub w ucho. Gdy więzień upadł i nie podniósł się natychmiast, oprawca zaczynał kopać go podkutym butem i bić pejczem z wplecionym drutem. Zmasakrowana ofiara konała zazwyczaj w straszliwych męczarniach.

    + Lagerältester Peter Bürzer uderzał więźnia z tyłu bambusową laską, a gdy ten upadł, chwytał go zagięciem laski za szyję, ciągnął do zbiorniczka przy hydrancie i topił - Schutzhaftlagerführer Anthon Thumann posiadał tresowanego wilczura - Borysa, który na każde skinienie swego pana rzucał się na wskazane mu ofiary

    + SS-Unterscharführer Heinz Villain oraz kapo Karl Galka i Andrzej Borovic dusili więźniów trzonkami od łopaty lub grubymi kijami. Najpierw przewracali swe ofiary na ziemię, następnie kładli im na szyję drążek, stawali na jego końcach i huśtali się dotąd, aż więzień skonał...

"Huśtawka"

Któregoś dnia jakiś esesman "wynalazł" nowy rodzaj śmierci. Oto więźnia rzucano na ziemię, esesman kładł mu na szyi drąg, stawał na obu jego końcach i huśtał się. Ofiara przypominała żmiję schwytaną przy pomocy specjalnych widełek. Duszeniu się więźnia towarzyszyło miażdżenie kręgów szyjnych, podczas gdy nogi nieszczęśnika wyczyniały konwulsyjne, spazmatyczne ruchy. Przez pewien czas proceder ten esesmani uprawiali dość często.

Andrzej Stanisławski, więzień nr 3584

Lata 1943-1944 przyniosły pewną poprawę w sytuacji więźniów. Przyczyniły się do tego głównie względy ekonomiczne, czyli zwiększenie zainteresowania władz nazistowskich więźniarską siłą roboczą, ale też polityczno-propagandowe po klęsce pod Stalingradem. Znalazło to odzwierciedlenie w szeregu zarządzeń SS-WVHA zmierzających do ukrócenia samowolnego znęcania się SS-manów i funkcyjnych nad więźniami oraz ograniczenia stosowania niektórych kar regulaminowych. Jednak SS-mani i funkcyjni nie zrezygnowali z maltretowania i znęcania się nad więźniami, a każda z kar zmniejszała szanse na przeżycie, zaś w wielu przypadkach była bezpośrednią przyczyną śmierci więźnia.

______
1 - zdjęcia pochodzą z książki Ireny Strzeleckiej, Głosy Pamięci 4. Kary w KL Auschwitz
2 - zdjęcia pochodzą z książki Danuty Czech, Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz
3 - zdjęcia pochodzą z www.buchenwald.de
4 - zdjęcie pochodzi z www.stutthof.pl
5 - zdjęcie pochodzi z książki Tadeusza Musioła, Dachau 1933-1945

- - - - - - - - - - - -
<-powrót | w górę

© Copyright Szycha (2004-2015)