.: Eksperymenty w KL Neuengamme
Strona główna
Aktualności
Historia obozów
Władze zwierzchnie
Obozy zagłady
Obozy koncentracyjne
KL Lublin (Majdanek)
   Obóz
    Założenia i budowa
    Organizacja obozu
    Obsada stanowisk
    FKL
   Podobozy
   Więźniowie
    Oznaczenia
    Funkcyjni
    Samopomoc i konspiracja
   Ucieczki
   Warunki bytowania
   Eksterminacja
   Grabież
   Kalendarium
   Obóz NKWD
   Procesy zbrodniarzy
   Muzeum
   Galeria
   Zdjęcia archiwalne
   Zdjęcia współczesne
Biogramy
Eksperymenty
Dokumenty
Słowniczek obozowy
Filmy
Czytelnia
Autorzy
Linki
Bibliografia
Subskrypcja
Wyróżnienia
Księga gości

Eksperymenty - Wstęp
Służba zdrowia SS
KL Auschwitz-Birkenau
KL Buchenwald
KL Dachau
KL Mauthausen
KL Neuengamme
FKL Ravensbrück
KL Sachsenhausen
KL Natzweiler-Struthof

Leczenia gruźlicy

ekarze III Rzeszy wiedzieli o tym, że w leczeniu chorób zakaźnych, ważną rolę odgrywa immunologia, toteż już przed wybuchem wojny pojawiły się propozycje zwalczania gruźlicy, poprzez zwiększenie potencjału immunizacyjnego np. wywołując gruźlicę skóry u osób chorych na gruźlicę płuc. Problematyką tą szczególnie zainteresowany był dr Kurt Heiβmeyer, ordynator oddziału pulmonologicznego w sanatorium Hohenlychen. Rozpoczęte w czerwcu 1944, a zakończone w kwietniu 1945 r. doświadczenia medyczne w obozie Neuengamme miały udzielić odpowiedzi na następujące zagadnienia:

1) Czy przez częste podskórne wstrzykiwanie żywych zarazków gruźlicy u osób zupełnie zdrowych może się rozwinąć gruźlica płuc?
2) Czy u osób z dodatnimi odczynami tuberkulinowymi takie postępowanie spowoduje również gruźlicę płuc?
3) Jaki będzie przebieg gruźlicy płuc, u osób cierpiących na obustronną rozpadową gruźlicę płuc, jeżeli będzie się zakażać ich dodatkowo ponawianymi podskórnymi iniekcjami prątków, pochodzących z ich własnych ognisk zapalnych?
4) Czy u osób chorych na jednostronną gruźlicę płuc, poddawanych ponawianym zakażeniom prątkami gruźlicy wstrzykiwanymi podskórnie, można wywołać proces gruźliczy w drugim płucu przez podanie zarazków bezpośrednio sondą do zdrowego płuca?
5) Czy istnieje różnica w powstawaniu gruźlicy płuc w przebiegu sztucznie ponawianego zakażenia pomiędzy osobami dorosłymi i dziećmi oraz miedzy tymi osobami, które zetknęły się już z gruźlicą i tymi, którzy mają ujemne odczyny tuberkulinowe?

Eksperymenty te były dobrze udokumentowane. Przeprowadzano je w specjalnie wydzielonym baraku nr 4a, na ok. 120 więźniach narodowości polskiej i rosyjskiej posiadających wyrok śmierci (po zakończeniu doświadczeń byli oni uśmiercani w celu przeprowadzenia sekcji zwłok). Ponieważ więźniowie w czasie trwania eksperymentu byli lepiej odżywiani, zdarzały się wypadki, że zgłaszali się sami. Żywe kultury zarazków otrzymywano z Berlina za pośrednictwem prof. Meineckego. Infekowanie miało różny przebieg: zarazki umieszczano pod skórą, wcierano je w rany, albo przy pomocy sondy umieszczonej pod kontrolą rentgenologiczną w tchawicy wstrzykiwano prątki gruźlicy bezpośrednio do płata płucnego.

W listopadzie 1944 roku z obozu Auschwitz-Birkenau przywieziono grupę 20 dzieci w wieku od 5 do 12 lat, na których kontynuowano doświadczenia. Swoim przebiegiem przypominały eksperymenty wykonywane na dorosłych. Po zainfekowaniu, w ciągu kilku dniu ofiar pojawiały się zaczerwienienia, obrzęki w okolicy miejsca wtarcia oraz gorączka. Po tygodniu powiększały się gruczoły pachowe. Pojedyncze węzły limfatyczne wycinano (zabiegi powtarzano kilkakrotnie, każdy trwał około 15 min), opisywano i wysyłano w jałowych probówkach do Berlina w celu wyhodowania nowych szczepów gruźliczych, które w odstępach mniej więcej dwutygodniowych wszczepiano z powrotem dzieciom, każdemu oddzielnie z jego własnego węzła limfatycznego. Obserwacje wykazały, że za każdym razem reakcja organizmu na „szczepionkę” była słabsza. Po 3 miesiącach doświadczeń 80 % dzieci miało powiększone gruczoły śródpiersiowe, w 4 miesiącu (luty) tylko 15-20 % nie gorączkowało, w pojedynczych przypadkach pojawiały się też zmiany w płucach w postaci ognisk i nacieków, (co miesiąc prześwietlano je promieniami rentgena), w szóstym tworzyły się w płucach jamy (tbc caseoso – cavernosa). W drugiej połowie kwietnia 1945 roku wraz ze zbliżającym się frontem podjęto decyzję o zatarciu śladów przeprowadzonych doświadczeń. Dr Heiβmeyer zebraną dokumentację medyczną polecił zakopać w żelaznej skrzyni na terenie Zakładu Leczniczego w Hohenlychen, natomiast dzieci wraz ze swoimi opiekunami zostały w nocy z 20 na 21 kwietnia 1945 r. powieszone. Zdarzenie to jest również opisane w literaturze.

Według S. Sterkowicza eksperymenty w KL Neuengamme dowiodły, że układ limfatyczny przez pewien okres tworzy zaporę uniemożliwiającą przedostanie się prątków do płuc. Ponadto potwierdziły znany w środowisku lekarskim fakt, iż zdrowe płuca nie posiadają swoistej odporności a podejmując się ich wykonania dr Kurt Heiβmeyer był świadomy tego, że gruźlicy nie można wyleczyć stosowanymi przez siebie metodami, co więcej musiał zdawać sobie sprawę, że wobec istniejącej choroby dalsze zakażenie, które przeprowadzał w sposób sztuczny było szczególnie niebezpieczne. Wywołując stan zapalny nie stosował on ściśle określonej dawki zarazków, przez co jakiekolwiek próby wyciągania wniosków naukowych były bezwartościowe.


Odtruwanie skażonej wody

W 1943 r. pracujący w Instytucie Higieny Wody i Powietrza prof. Ludwig Haase opracował metodę oczyszczania wody pitnej z zanieczyszczeń gazami bojowymi za pomocą kwasu podchlorawego. W związku z tym zaistniała potrzeba przeprowadzenia skuteczności tej metody na ludziach. Zgodę na doświadczenie wydano w grudniu 1944 r. I tak pomiędzy 3 a 15 grudnia 1944 r. wykonano je na 150 więźniach obozu Neuengamme. Odpowiedzialny za urządzenia i samo badanie był dr Wilhelm Jäger, lecz prawdopodobnie obecni przy nim byli również lekarze obozowi. Eksperyment polegał na zakażeniu wody różnymi związkami chemicznymi m.in. arsenem i „lewisitem” nazywanym również „amerykańskim iperytem”. Dawkę stukrotnie większą od szkodliwej, przepuszczono przez urządzenie prof. Hassego, a następnie podano więźniom do picia. Urządzenie okazało się na tyle skuteczne, że nie dowiedziono żadnego wpływu eksperymentu na zdrowie więźniów. Z korespondencji pomiędzy szefem służby zdrowia SS i policji dr Helmutem Poppendickiem a Rudolfem Brandtem wynika jednakże, że nie zbadano wpływu przyjmowania przez więźniów w czasie doświadczeń arsenu, który mógł mieć szkodliwe działanie, przez co Poppendick domagał się kontynuacji badań a także rozszerzenia pola badawczego o inne gazy bojowe. Prośba ta została jednak odrzucona.


Pozostałe

W 1943 r. dr Wilhelm Jäger przeprowadzał również doświadczenia związane z testowaniem sulfonamidów, leczeniem ropowic i biegunek. Wzięło w nich udział prawdopodobnie ok. 100 więźniów. Niestety nieznane są szczegóły (w tym liczba zmarłych). Ten sam lekarz wykonywał również zabiegi chirurgiczne (z relacji świadków z obozu Dachau wynikało, iż wykonywane były w bardzo niedbały i nieumiejętny sposób, co wynikało z faktu, iż przed wojną był dentystą), w których prawdopodobnie wszyscy zginęli.

- - - - - - - - - - - -
<-powrót | w górę

© Copyright Szycha (2004-2015)